Monday, January 14, 2008

Jedzenie 1

Pośród wielu ciekawych rzeczy, które można spotkać w Wietnamie, na uwagę zasługuje jedzenie. W poniedziałek jedliśmy 3 razy:

O 11.30 na śniadanie, a w zasadzie lunch, poszliśmy na bún chả. Bún - czyli makaron ryżowy w przeciwieństwie do mỳ - makaronu jak z zupek chińskich, i miền - drobnego makaronu sojowego. Chả z kolei to pieczona na węglach wieprzowina (część była przypalona). Kuchnia nie była tak elegancka jak te ze ś.p. Stadionu X-lecia, ale zjeść się dało, jedzenie było smaczne a naczynia prawie całkiem czyste. Jedzenie kosztowało nas w sumie 72000 (10 zł) za 2 osoby. Relatywnie drogo, ale dlatego, że jest położona w centrum i - jak twierdzi Grażyna- jest to najlepsza bún chả w Hanoi.

Zamiast obiadu zjedliśmy ciastka w stylu europejskim z budki przy pobliskim jeziorze. Dzięki ostrzeżeniu Grażyny uniknąłem ciastka z żelkami i słoniną.



Na kolację poszliśmy ze znajomymi Grażyny - Wiktorią i Arturem do restauracji wietnamskiej. Zamówiliśmy lẩu gà - kociołek do którego wkłada się różnego rodzaju mięsa (w tym przypadku gà - kurę), zieleninę i makaron. Wszystko się gotuje na naszych oczach i trzeba w odpowiednich momentach wrzucić odpowiednie składniki (mięso najpierw). Kura (w zasadzie kogut) był już posiekany, ale na tym i zapewne na usunięciu wnętrzności skończyła się jego obróbka. Resztę trzeba było robić samemu, co było o tyle utrudnione, że w lampie nad naszym stolikiem była przepalona żarówka (ciekawe, od kiedy) ,a świecenie komórką było niewygodne. Do móżdżku nie udało mi się dostać - czaszka za dobrze go chroniła, a oko w smaku i konsystencji najbardziej mi przypominało grzybki, które też w kociołku pływały.



W wtorek rano poszliśmy na phở, czyli coś w rodzaju rosołu. Jest to jeden z popularniejszych posiłków jadanych na śniadanie. Jedliśmy w elegenckim lokalu o bardzo czystych ścianach, jak widać na zdjęciu poniżej. Jedno phở kosztowało 20000 (3zł).

No comments: