Wednesday, January 30, 2008

Transport 1

Poruszanie się po Hanoi jest możliwe na kilka sposobów:

Na piechotę
Podstawowy sposób poruszania się. Jest on efektywny, o ile się mieszka w centrum, bo tam zabudowa jest bardzo skoncentrowana. Często chodniki są zastawione - a to kuchniami ulicznymi, a to motorkami, przez co trzeba iść ulicą. Z kolei na ulicy jest tłok i pojazdy na takowego pieszego trąbią. Przechodzenie przez ulicę w Hanoi uczy wiary w człowieka, przykładowo, że jak wejdziesz w tłum jadących pojazdów, to nikt cię nie przejedzie, co najwyżej otrze się o ciebie (zdarzyło się kilka razy), ewentualnie na tobie zatrzyma (Grażyna miała tą przyjemność). Poważniejsze wypadki (30 śmiertelnych dziennie w Hanoi) to domena raczej dróg dojazdowych i przedmieść, w centrum wszystko sunie zbyt powoli.
Kierowcy nie przejmują się pasami dla pieszych, więc i pieszy nie musi na nie zwracać uwagi. Przechodzi, gdzie chce, idzie powoli, nie wykonując gwałtownych ruchów, pozwalając się ominąć. Użyteczne są światła, bo jeśli przechodzisz na zielonym (nie jest to konieczne, dobrą metodą jest przechodzenie, kiedy jest akurat mniejszy ruch) to masz do czynienia z reguły tylko z tymi pojazdami, które skręcają.
Zalety: proste, bezpłatne
Wady: męczące na długie dystanse


Riksze
Ulicami centrum suną riksze, czyli rowery przystosowane do wygodnego przewożenia bogatych turystów, podziwiających uroki ulic Hanoi. Widzimy je czasem jak powoli suną, niewiele szybsze od idącego człowieka. Sami nie widzimy sensu korzystania z riksz, ale wolimy jak są załadowane, wtedy przynajmniej nie wołają "hello" czy "uu-u". Nigdy z nich nie korzystaliśmy, więc nie wiemy ile kosztują.
Zalety: nieznane
Wady: kosztowne i powolne


Xe ôm-y - taksówki motorowe
Najbardziej natrętni ze wszystkich handlarzy i usługodawców, ale czasami trzeba z nich skorzystać. Należy wtedy utargować z nimi cenę, kurs w obrębie centrum (wielkości mniej więcej dzielnicy Centrum w Warszawie) kosztuje 10.000đ - 20.000đ. Nie wszędzie w obrębie miasta można nimi dojechać. Czasami nie umieją czytać mapy - być może jest to kwestia jakiegoś stopnia analfabetyzmu.
Zalety: szybki transport, z reguły w żądane miejsce. Dobre do okazyjnego stosowania.
Wady: kosztowne i trzeba się targować, nie wszędzie dojadą


Taksówki
Wydawało nam się, że taksówki wszystkich korporacji stosują zasadę, którą można określić mianem promocji: "Wietnamczyków nie oszukujemy". Reguły wydawały się proste: jeśli jesteś Wietnamczykiem, lub z takowym jedziesz, to cię nie oszukamy. Jeśli nie - to nie masz z nami szans. Możesz próbować ustalić cenę od razu, jak w przypadku xe ôm-a. Otrzymasz odpowiedź "Nie wiem ile to wyniesie. To jest taksówka korporacyjna, jesteśmy uczciwi i cena jest wskazana przez taksometr". Możesz przy tym mówić po wietnamsku - ale i tak przecież jesteś białasem. Możesz nawet śledzić mapę - wtedy jest szansa, że taksówka pojedzie optymalną (dla ciebie, nie dla taksówkarza) trasą, ale i tak od pewnego momentu nawet nie zauważysz - a taksometr zacznie naliczać szybciej.
Ostatnio w jedną stronę (około 10 km) zapłaciliśmy 160.000đ (24 zł) ,a w drugą 90.000đ (14zł), choć w drodze powrotnej kierowca musiał bardziej kluczyć z powodu jednokierunkowych uliczek. Tyle tylko, że w tym drugim przypadku jechaliśmy z Wietnamką. Ten prosty obraz został jednak zakłócony. Po pierwsze, Grażyna raz jechała uczciwą taksówką (na blisko 10 przypadków). Po drugie, okazuje się, że Wietnamczyków również oszukują, aczkolwiek rzadziej.
Zalety: Kilka osób może jechać, w taksówce jest ciepło, obsługują całe miasto (choć do odległych dzielnic nie przyjadą na telefon)
Wady: drogie i oszukują.

Autobusy
O autobusach wypowie się Grażyna, która miała z nimi dużo do czynienia:
"Trudno ustalić, ile miejskich linii autobusowych kursuje w Hanoi. Na stronie internetowej http://www.hanoibus.com.vn/ mozemy doliczyć się 43 linii; zbliżone ilości widnieją na planach miasta. Jednakże na ulicach Hanoi, można bez trudu natknąć się na pojazdy jeżdżace pod nieuwzględnionymi w powyższej oficjalnej rozpisce numerami, jak 43, czy 201. Skąd zdobyć oficjalny rozkład jazdy takiego autobusu, pozostaje tajemnicą przedsiębiorstwa komunikacyjnego Transerco. Choć nie ma to w zasadzie wielkiego znaczenia; fakt istnienia oficjalnego rozkładu jazdy danej linii autobusowej bynajmniej nie znaczy, że owa linia tego rozkładu będzie się trzymać.

Dla przykładu opiszę historię moich przygód z linią autobusową numer 9, szumnie określaną na stronie internetowej mianem „The circle line”. Wyrusza ona z popularnego placyku położonego nad brzegiem jeziora Hoàn Kiêm – Bờ Hô, okrąża fragment miasta (z grubsza okolice ulic Kim Mã, Cầu Giấy i dzielnicę Đong Đa) – i wraca powrotem do Bờ Hồ.

Autobusy linii 9 kursują w dwie strony. Wywołuje to olbrzymi problem logistyczny z oznaczeniem danego kursu – jak przekazać pasażerom, że wsiadając do tego konkretnego pojazdu, dojadą na Kim Mã w 10 minut, ale sąsiedniemu autobusowi, okrążającemu miasto w kierunku przeciwnym, zajmie to aż trzy kwadranse? Zwykle więc umieszczana jest tabliczka, mająca dookreślić przebieg trasy. Określenia Bờ Hồ – Cầu Giấy – Bờ Hồ jednak niewiele mówią pasażerom, tak więc trzeba dopytywać się konduktora lub kierowcy. Nawet i taki zabieg jednak niewiele pomaga. Nigdy bowiem nie wiadomo, jaką konkretnie trasę obierze dany kierowca; czy pojedzie wzdłuż jeziora, czy skieruje się bezpośrednio w stronę mauzoleum Hồ Chí Minha? Możliwości jest doprawdy wiele, co sprawia, iż korzystanie z tej całkiem użytecznej linii wymaga wiele cierpliwości.

Kiedyś w październiku stałam sobie na przystanku dziewiątki w okolicach Politechniki. Przystanki posiadają rzecz jasna rozkłady jazdy (co uwidocznione zostało na zdjęciu). Rozkład jazdy polega na tym, iż niebieska tabliczka, sygnalizująca przystanek autobusowy, wyklejona jest literkami, dokumentującymi w skrócie przebieg trasy pojazdu. Nie uświadczysz tam natomiast rozkładu czasowego kursowania pojazdów. Co więcej, permanentny charakter oznaczeń na tabliczce sprawia, że trudno dokonywać nań jakichś zmian w przypadku korekty trasy. Tak więc, bywa, że przedsiębiorstwo Transerco postanawia skierować autobus z jednej ulicy na drugiej; jednakże z dawnych przystanków nie znikają oznaczenia. Przytrafiło się to i mi; stałam sobie i czekałam na tą dziewiątkę ponad pół godziny. Dwóch chłopców wietnamskich, pracujących w pobliskiej opustoszałej kawiarni, przyglądało się mi z rosnącą ciekawością. W końcu zaprosili mnie, abym usiadła, opowiedziała skąd jestem i co porabiam. Po pięciu minutach uświadomili mi, że dziewiątka tędy nie jeździ – po prostu nie i koniec, wbrew temu, co widniało na przystanku.

To wszystko razem sprawia, iż nie jestem w stanie aktualnie odpowiedzieć na pytanie, czy autobus linii 9 dojeżdża do polskiej ambasady. Mogę powiedzieć tylko, że w październiku dojeżdżał; w listopadzie już nie; a teraz czasem można go tam spotkać.

Mimo wszystko - emocje, które żywię w stosunku do komunikacji autobusowej w Hanoi, są całkiem pozytywne. W przypadku wielu linii, zwykle udaje się dojechać tam, gdzie się zamierzało (tu pochwały w stronę autobusu linii 31 wożącego mnie na uczelnię). Jest bardzo tanio – pojedyńczy bilet to wydatek 3000 đ (50 groszy). O zakup biletu nie trzeba też sie troszczyć – w każdym autobusie podróżuje sprzedający je kontroler (który, jak sama nazwa wskazuje, pełni też funkcje kontrolne – dba na przykład o to, kto zajmuje miejsca siedzące, wyznacza osobę, która ma wstać, gdy do autobusu wchodzi staruszek). Zwykle leci radio lub muzyka (choć natężenie owych dźwięków sprawia, że tylko częściowo można to uznać za zaletę). Latem klimatyzacja, zimą ogrzewanie. No i co najważniejsze – nie trzeba się targować!"

Autobus koło Politechniki


Przystanek autobusowy. Rozkład się ciężko aktualizuje
Zalety: Tanio i ciepło
Wady: Trasy nigdy nie można być pewnym

Własny motorek lub skuterek
Jest to powszechny środek transportu, co wynika z faktu, że jest to najlepszy sposób poruszania się na małe, ciasne uliczki. Klimat jest cieplejszy niż w Polsce, przez co można nimi jeździć cały rok. Poza tym są dużo tańsze niż samochody. Motorki służą też do transportu przeróżnych towarów, co bywa niebezpieczne. Byliśmy świadkami sytuacji, gdy motorek wiozący biurko zahaczył o inny, skutkiem czego biurko spadło i rozwaliło się tarasując pół jezdni. Motorki z reguły nie mają lusterek wstecznych, za to trąbią gdy kogoś mijają. Do tej kakafonii można się przyzwyczaić.
Motorek wydaje się pełnić istotną funkcję zwłaszcza wśród młodzieży wietnamskiej, coś na kształt samochodu wśród młodzieży amerykańskiej. "But I rather do you on the backseat of my bike" raczej nie wchodzi w grę, ale widuje się pary, w której pasażer, w czasie jazdy, obejmuje kierowcę. Normalnie na tak nieprzyzwoite zachowanie Wietnamczycy sobie nie pozwalają.

Od 15 grudnia 2007 Wietnamczycy mają obowiązek noszenia kasków. Nakaz ten został poprzedzony intensywną kampanią. O ile przed 15 grudnia najwyżej 1 procent użytkowników motorków stosował kaski, o tyle z dnia na dzień liczba ta skoczyła do dziewięćdziesięciu kilku. Obowiązek ten stał się dramatem dla wielu wietnamskich chłopców, którym kaski niszczą zrobioną na sposób koreański fryzurę. Na szczęście wybór kasków jest tak duży, że można dobrać sobie coś modnego.
Zalety: Mobilność, omijanie korków
Wady: Kupno kosztuje, wypożyczenie zresztą też

Własny rower
Rower to uboższy wariant motorka. Również może służyć do transportu towarów i osób. Nie trzeba nosić na nim kasku, za to często widzi się jego użytkowników tradycyjnych wietnamskich trójkątnych kapeluszach - wiejskim nakryciu głowy.
Zalety: Tani
Wady: Jazda w smogu niekoniecznie jest zdrowa

Własny samochód
Bardzo bogaci ludzie mają samochody, często terenowe. Nie poznaliśmy jednak tak zamożnych ludzi. Samochód jest o tyle niewygodny, że trudniej się nim jedzie po wąskich uliczkach albo wśród hordy motorków.


Pociąg
Nie jeździliśmy pociągami wietnamskimi, natomiast jeden widzieliśmy. Można zauważyć tak charakterystyczną dla Hanoi oszczędność przestrzeni miejskiej.








Ruch uliczny na przeciętnie zatłoczonym skrzyżowaniu

No comments: